Rządy PIS-u brnęli do likwidacji Polski, zaciekle walcząc o podpisanie TL, teraz udają, że to nie oni chcieli rządów Berlina w UE. Przypominam swoje wystąpienie sejmowe z 2007 roku.

5 kadencja, 43 posiedzenie, 4 dzień (15.06.2007)

 

40 i 41 punkt porządku dziennego: 

40. Informacja Rządu na temat stanowiska negocjacyjnego Polski w związku ze szczytem Unii Europejskiej w dniach 21-22 czerwca 2007 r. 
41. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o poselskich projektach uchwał: 
1) w sprawie udzielenia poparcia dla stanowiska Rządu Polskiego dotyczącego Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy, 
2) w sprawie negocjacji nowego Traktatu UE 
(druki nr 1819, 1827 i 1832).

 

Poseł Zygmunt Wrzodak:

    Dziękuję.

    Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Chciałbym powiedzieć kilka zdań na temat projektu uchwały w sprawie udzielenia poparcia dla stanowiska rządu Rzeczypospolitej dotyczącego Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. Sam zapis w preambule wskazuje, że dyskutujemy o Konstytucji dla Europy. Nie wiem, nasuwa się pytanie: Czy również dla Mołdawii, Ukrainy i Rosji? Chyba bardziej chodzi o traktat ustanawiający konstytucję Unii Europejskiej, a nie Europy.

    Pomijając to, chcę powiedzieć, że po przeczytaniu projektu tej uchwały jestem wstrząśnięty jego zapisami. W końcowym zdaniu stwierdza się: Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podkreśla, że aktywna obecność Polski w silnej i sprawnej Unii służy realizacji polskiej racji stanu. Jak można realizować polską rację stanu, będąc w Unii Europejskiej, i jednocześnie mieć traktat o konstytucji Unii Europejskiej? To jest po prostu śmieszne i absolutnie niemożliwe, żeby można było realizować polską rację stanu, będąc w Unii, która ma konstytucję europejską.

    Dlaczego wielu polityków polskich, którzy byli przeciwni albo udawali, że są przeciwnikami Unii Europejskiej, dzisiaj mówi, że jest potrzebny Traktat Unii Europejskiej i że trzeba dyskutować nad Traktatem Unii Europejskiej? Przecież jeżeli myślimy o pełnej niepodległości naszej ojczyzny, to trzeba sobie zadać pytanie. Jeżeli mówimy o niepodległości, to bez konstytucji Unii Europejskiej. Jeżeli mówimy o konstytucji Unii Europejskiej, to świadomie mówimy, że nie chcemy niepodległości Rzeczypospolitej, bo wszelkie decydujące kwestie związane z bytnością naszego państwa będą się przekładały na proces decydowania w Brukseli, a nie w Warszawie, a przede wszystkim w Berlinie; przede wszystkim w Berlinie, tak jak wczoraj w mediach przywódca lewicy, pan Kwaśniewski upominał się o interesy niemieckie w ramach Unii Europejskiej. To jest właśnie klucz do tego, aby przyspieszyć rozbiór naszej ojczyzny, rozbiór do końca, ponieważ traktat Unii Europejskiej nie jest potrzebny ani naszej ojczyźnie, ani naszemu narodowi. Unia Europejska czy Wspólnota Europejska powinna funkcjonować na zasadach wzajemnej współpracy gospodarczej, współpracy w zakresie technologii, żyć w przyjaźni, a nie brnąć w ślepy zaułek związany z traktatem konstytucyjnym, różnymi dyrektywami, likwidacjami walut narodowych. Jeżeli pójdzie się w tym kierunku, to kraje należące do Unii Europejskiej będą się osłabiać, a wzmacniać się będą kraje azjatyckie, jak Chiny, Indie czy inne. Buduje się w ten sposób oś Moskwa-Pekin-Delhi kosztem innych państw, a stara Unia Europejska drepcze w miejscu, nie wie, jak ma dalej funkcjonować.

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jeśli chodzi o sprzeciw rządu polskiego - oczywiście w sumieniu człowiek się zgadza, i słusznie - to jakby troszkę coś tam dla Polski można więcej wynegocjować. Niczego to jednak nie zmienia, bo jeżeli będzie traktat konstytucyjny, to nie poprawia to sytuacji naszej ojczyzny.

    Problem polega na tym, że niestety, ale w ostatnich latach, przede wszystkim od momentu, kiedy polecenia neokonserwatystów z Waszyngtonu w sprawie ataku na Irak wykonywał pan prezydent Kwaśniewski, konfliktowanie Polski z Rosją, konfliktowanie Polski z krajami Unii Europejskiej, neokonserwatyści z panem prezydentem Bushem zostaną jeszcze około roku, potem przyjdą zapewne inni i powiedzą, że odchodzą od tej polityki, która była stosowana dotychczas wobec Polski. I z kim Polska zostaje? Jesteśmy skłóceni ze światem arabskim, skłóceni z Rosją, skłóceni w ramach Unii Europejskiej. Tak naprawdę nikt nie będzie nas wspierał w Stanach Zjednoczonych, bo ci, którzy wygrają wybory w Ameryce, będą już mieli zupełnie inny interes, będą woleli dogadać się z Rosją, będą woleli porozumieć się z Pekinem kosztem Polski.

    I teraz dochodzimy do polityki zagranicznej naszego państwa, której tak naprawdę nie ma, nie ma tej naszej polityki. To nie jest polityka reprezentowana, realizowana zgodnie z interesem narodowym, zgodnie z interesem naszej ojczyzny, bo nie da się po prostu realizować w ten sposób polityki, jeżeli polecenia w sprawach polskiej polityki są wydawane spoza granic naszego kraju. To jest ewidentne.

    Myślę, że debata nad traktatem Unii Europejskiej i pierwiastkowy system głosowaniu w Radzie Unii Europejskiej to po prostu strata czasu; strata czasu dla rządu polskiego, strata czasu dla polityków. Nic to nie daje, jeśli chodzi o przyszłość, o umocnienie naszej niepodległości. Uważam, że trzeba powiedzieć twardo i czytelnie dać sygnał, że jeśli chodzi o traktat Unii Europejskiej, to niech go sobie Niemcy na swoim terytorium wprowadzą, a nie próbują na siłę narzucać go Polsce. Nie chcemy takiego traktatu, nie chcemy mieć stolicy w Berlinie. Wynika z tego mimo woli, że próbuje się załatwić jakieś minimalne, trzeciorzędne sprawy, a sprawa zasadnicza dla niepodległego bytu naszego państwa zatraci się, jeżeli będzie konstytucja Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o strukturę Unii Europejskiej, to jest kołchoz, który normalnie nie jest do zreformowania. Trzeba go położyć, to znaczy rozwiązać w pewnym zakresie i wprowadzić na zupełnie inne tory, trzeba inaczej spojrzeć na politykę europejską. Trzeba oddychać silnymi dwoma płucami, od Wschodu do Zachodu, po to, by zapewnić przyszłość i pokój w tej części świata, myśląc o przyszłości naszych pokoleń. Dziękuję bardzo. (Oklaski)